James – pamiętacie, ile wysiłku włożyliście, by mógł studiować medycynę w Polsce i wydostać się z pierwszego roku? Przez chwilę wydawało nam się, że nie ma co przez kolejne lata „męczyć” chłopaka studiami i lepiej, żeby spokojnie wrócił do Zambii. I nagle, kiedy wszyscy chcieliśmy już złożyć broń, chłopak wystrzelił. Idzie jak burza. A my nie możemy uwierzyć, że po wakacjach będzie studentem 5 ROKU medycyny. Sesja egzaminacyjna zdana w pierwszym podejściu, teraz przyszedł czas na długo wyczekiwane praktyki w szpitalu, o których James tak do nas napisał:
„Po kolejnym nietypowym roku akademickim, gdy większość zajęć odbywała się głównie online, w końcu mogę być w szpitalu i uczyć się. I dużo się uczę! Ten rok jest dla mnie szczególny, ponieważ letnią praktykę spędzam na oddziale chirurgii i pediatrii. Nie mogę nawet ukryć podekscytowania i szczęścia, gdy zakładam fartuch i robię poranny obchód z lekarzami. Mnóstwo się od nich uczę. Możliwość asystowania przy operacjach, przebywania wśród pacjentów, zwłaszcza po miesiącach zajęć online, sprawia, że z radością codziennie przychodzę do szpitala. Jestem coraz bliżej zrealizowania mojego marzenia i czuję, jak coraz silniej wiatr wieje w moje skrzydła. Skrzydła, których nigdy bym nie rozwinął bez Waszej pomocy. Jeszcze raz dziękuję za to, że dzięki Wam niemożliwe staje się w moim życie możliwe. Za to, że uwierzyłem, że mogę latać i to coraz wyżej”.
I my Wam dziękujemy za to, że od początku traktujecie Jamesa, jak własne dziecko, że stajecie na głowie, by mu pomóc. Za nami już 2/3 wspólnie przebytej drogi, została ostatnia prosta. Dlatego nie zwalniamy tempa i cały czas zbieramy na kolejny semestr nauki dla Jamesa. Wiemy, że z Wami się uda. Na bank!
Metalowe łóżeczka, wysłużone już do granic możliwości materace – utuliły w nocy już całe pokolenia Kasisjan, ale teraz błagają o wymianę.
Marzymy, by sypialnie bejbików zaczęły przypominać prawdziwie domowe, bezpieczne otoczenie, które kojarzy się z ciepłem – czy pomożecie nam w realizacji tego marzenia?