Gdybyśmy miały Kasisi podsumować jednym zdaniem, to napisałybyśmy, że jest to miejsce, do którego od razu się przynależy.
To Dom, który od pierwszego kroku wita otwartymi ramionami. Miejsce, w którym schronienie znajdują dzieci porzucone, które straciły rodziców i takie, które są tu na chwilę, podczas gdy ich rodzice próbują odbudować swoje życie. Schronienie bezwarunkowe – ktokolwiek tu przyjdzie, od razu staje się Nasz.
Ale najbardziej poruszające jest to, że tej gościnności i akceptacji uczą się dzieci – a może to właśnie dzieci uczą nas?
Widziałyśmy wiele wzruszających obrazów. Przedszkolaki, które w pełni akceptują i dopingują niepełnosprawnego ruchowo Luckiego. Czasami, gdy się z nim bawią, po prostu siadają na ziemi – żeby być bliżej.
Chłopców, którzy zatroskani podbiegają do Raphaela, kiedy ten po raz kolejny rozbija sobie głowę podczas zabawy (Raphael to jedno z tych dzieci, które bawi się tak energicznie, że zawsze ma guza).
Nastolatki, które przytulają Mapalo, która najgłębsze myśli może wyrazić wyłącznie swoimi mądrymi oczami. Dziewczynki zapraszające Mary – albinoskę – do wspólnego śpiewania kolęd podczas tworzenia papierowego łańcucha.
Uczennice liceum, które cierpliwie tulą do snu małego płaczącego Divine, nadal walczącego z chorobą głodową.
Kasisi kocha, uczy, wspiera. Ale posiada też potrzeby przyziemne, jak konieczność zapełnienia dziecięcych talerzy, regularne wizyty u lekarza, czy mniejsze lub większe zabiegi, które są koniecznością przy ponad 230 dzieciach.
Chcemy Was prosić o to, by to miejsce musiało martwić się wyłącznie o kolejne guzy Raphaela. Czy znajdziecie dziś w swojej kieszeni 5, 10, może 20 złotych, które pozwoli Kasisi na naprawdę spokojne i magiczne Święta? Jeśli tak, zajrzyjcie do kasiskiej spiżarni! Każda złotówka ma dla Kasisi znaczenie i każda zostanie mądrze wydana.
Stań się częścią naszego Domu.
*****
Kasia & Aga
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.