To mój drugi rodzinny dom

Data dodania: 28.02.2023
To mój drugi rodzinny dom. Jestem szczęśliwa, gdy tu wracam. Bardzo cenię serdeczne przyjęcie, jakie mnie spotyka za każdym razem, gdy odwiedzam Kasisi i kochane, piękne dzieciaki. Dziś cieszę się też niezmiernie z daru posiadania kochającej rodziny w Norwegii oraz możliwości zdobycia wykształcenia i szczęśliwego życia.- mówi Hellen. Obok niej siedzi Anne i spogląda na nią z miłością.
Anne, została wysłana do Zambii przez rząd norweski, do pracy jako nauczycielka edukacji specjalnej. Spędziła tam 4 lata. Jej syn w szkole miał projekt związany z Kasisi. Dzieci z tej placówki przychodziły do Domu Dziecka, każde miało przydzielonego kogoś do zabawy. Syn Anne trafił na Hellen. Dzieci bardzo się polubiły. Chłopiec opowiadał o niej w domu. Pół roku później również Anne poznała 3 letnią wówczas dziewczynkę. Kobieta od razu ją pokochała. Za zgodą siostry Marioli, mała spędzała u nich weekendy.
Anne zastanawiała się, jak jeszcze może ją wesprzeć. Minęło półtora roku, gdy w końcu pomyślała o fizycznej adopcji. Choć wiedziała, że dla niej, samotnej matki, byłaby ona bardzo trudna, to w głębi serca czuła, że tego właśnie pragnie, że chce dać Hellen prawdziwy dom.
Powiedziała o tym Siostrze Marioli – ta bardzo ją w tym wspierała. Odnalazły biologicznego ojca Hellen. Mężczyzna nie chciał słyszeć o adopcji i zabrał córkę z Kasisi.
Dla Anne to był trudny czas. Była niespokojna. Musiała sprawdzić, czy u Hellen wszystko dobrze. Po 3 dniach poszukiwań, odnalazła ją. Mała była bardzo chora. Opiekowała się nią 14 letnia dziewczynka, ponieważ ojciec Hellen trafił do więzienia. Anne, niewiele myśląc, zapakowała chore dziecko do auta. Pojechała porozmawiać z mężczyzną, który po długich namowach, zgodził się na adopcję.
Było dużo biurokracji. Wizyty w sądzie, tłumaczenie, że jest się samotną matką po rozwodzie, by w końcu móc usłyszeć, że sąd zgadza się na adopcję. Malutka Hellen siedziała wtedy na moich kolanach- mówi Anne. To był szczęśliwy dzień.
Z kobietami spotykamy się w Kasisi w grudniu 2022 roku. Przyleciały z Norwegii z życzeniami świątecznymi.
Gdy pytamy Hellen o Kasisi, mówi, że obraz jaki został jej w głowie, to bawiące się razem dzieciaki. Czuła się tu bardzo bezpieczna, miała poczucie, że wszyscy są rodziną. Czasem tylko zastanawiała się, kto jest jej rodzicem i dlaczego jest tu z setką innych dzieci, ale nadal czuła, że jest to jej DOM.
Bądź z nami w kontakcie!

Newsletter

Niezwykłe relacje i zdjęcia, ciekawostki o tym, jak zmienia się Kasisi, co dzieje się wokół naszych projektów. Dołącz już teraz, a nie przeoczysz żadnego ważnego wydarzenia.

Pilna pomoc potrzebna

Rozświetlmy Kasisi!

Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.

uzbieranych:
93 486 zł
potrzebujemy:
210 000 zł