„Dzień dobry,
zawsze podkreślacie, że dzieci modlą się za swoich rodziców adopcyjnych, a ich modlitwa ma wielką moc. Kiedy przeczytałam te słowa, przeszedł mnie dreszcz. Poczułam, że w sposób niewiarygodny jako matka adopcyjna doświadczyłam mocy tej modlitwy.
We wrześniu pojechałam z mężem samochodem do Włoch, będąc w pełni zdrową, wysportowaną, czynną zawodowo kobietą, pracującą od ponad trzydziestu lat jako sędzia rodzinny. Pierwszej nocy nagle doznałam paraliżu lewej stopy, potem straciłam władzę w nogach, aż w końcu stałam się osobą leżącą, praktycznie niewładną od pasa w dół. Doświadczałam ogromnego bólu. W końcu zdiagnozowano u mnie zawał stożka rdzenia kręgowego. Rokowania odzierały mnie z nadziei – miałam już nie wstać.
Nie wiedziałam, że wśród ludzi modlących się za mnie, są też kasiskie dzieci, które codziennie szturmują niebo w intencji swoich rodziców adopcyjnych…
I stał się cud: po dwu i półmiesięcznej rehabilitacji w szpitalu, szczęśliwie znalazłam się w domu. Mieszkam na trzecim piętrze (bez windy). Chodzę bez kul, chodzików, czy też innych wspomagaczy. Lekarze postrzegają to w kategoriach cudu.
Bardzo mi zależy, by moja historia dotarła nie tylko do dzieci, ale także innych rodziców adopcyjnych. Chciałabym, by wiedzieli, że modlitwa małych Kasisjan naprawdę ma wielką moc.
Uściskajcie od nas naszą kochaną Anastazję
Dorota”
Taka wiadomość dotarła na naszą skrzynkę pocztową od jednego z rodziców adopcyjnych. Nie mamy wątpliwości, że Kasisi zamienia czyste zło w czysto dobro. Wielokrotnie przekonaliśmy się o tym, że dając coś z siebie, zyskujemy dużo, dużo więcej. Tak działa Adopcja z Sercem.
Anastasia miała zaledwie kilka miesięcy, kiedy trafiła do Kasisi – skrajnie niedożywiona i bez sił, by walczyć o życie. Dziś rośnie, śmieje się i nadrabia stracony czas. Gift, maleńki chłopiec z bijącym niespokojnie sercem, znalazł tu dom i opiekę medyczną, która uratowała mu życie. Felix i Moses, żyjąc z anemią sierpowatą, mogą się bawić i uczyć bez strachu – dzięki regularnym badaniom i szybkim reakcjom lekarzy.
Wspólnym mianownikiem ich historii jest laboratorium – miejsce, w którym zapadają decyzje ratujące życie. To tam badamy próbki, szukamy przyczyn gorączki, sprawdzamy skuteczność leczenia.
Dziś chcemy, by to serce Kasisi biło jeszcze mocniej. Planujemy rozbudować laboratorium i wyposażyć je w nowoczesny sprzęt, by diagnozy były szybsze, dokładniejsze i stawiane tu, na miejscu. To szansa, że decyzja o leczeniu zapadnie w godzinę, a nie w kilka dni.
Dzieci w Kasisi codziennie powierzają nam swoje zdrowie i życie. Pomóż im odzyskać dzieciństwo bez strachu – wesprzyj budowę laboratorium, które ratuje życie.