Najbardziej lubimy Wam opowiadać o zwykłej codzienności w Kasisi, o pozornie małych rzeczach, gdy nie ma żadnej akcji ratunkowej, chorób czy dziecięcych dramatów. Pokazywać, jak na przykład kilka dni temu mamies urządziły dzieciom pizzowe szaleństwo i jak bejbiki przeniosły się na nowy tor wyścigowy, zamieniając nudny asfalt na jazdę “off-road”

To właśnie takie momenty z największą mocą pokazują sens naszej wspólnej z Wami pracy. Właśnie to chcemy nią osiągnąć: stworzyć naszym dzieciakom warunki do spokojnego, codziennego rozwoju, spokojne dni wypełnione małymi radościami, szkołą, zabawą z kolegami.
Są jednak i takie momenty w pracy Kasisi, w których chyba pozostaje tylko się załamać… Siostry z Waszą pomocą robią wszystko, by ogrzać skrzywdzone dziecięce serca i by żadnemu niczego nie brakowało. A tu taka historia…
Jeden ze starszych chłopców (przez wzgląd na jego dobro nie będziemy pokazywać zdjęcia ani podawać imienia) pojechał na wakacje do domu. Wszystko wydawało się iść dobrze: chłopiec bardzo chciał odwiedzić rodzinę, która zobowiązała się, że przyjmie go najlepiej, jak umie. Nie było też żadnych formalnych przeciwskazań do wizyty, na którą chłopiec bardzo czekał. Po miesiącu wrócił zachudzony, w opłakanym stanie… Opowiadał, że często dostawał lanie… Na koniec wyszeptał do s. Marioli, że od teraz to Kasisi jest jego jedynym DOMEM.
Za kilka tygodni chłopiec wróci do pełnej kondycji zdrowotnej, jednak to kolejna rana w sercu, która nim się zabliźni, upłynie sporo czasu. Wiemy, że w tym przypadku siostry robią wszystko, by na nowo wlać w to serce ocean miłości i odbudować poczucie bezpieczeństwa.
Cały świat (a przynajmniej świat zambijskich dzieci) powinien być jak Kasisi, wiemy. Ale co innego możemy zrobić, jak codziennie krok po kroku od początku ratować poharatane przez dorosłych małe serca. Na szczęście mamy i Was, którzy wiecie, jak potrzebne jest takie miejsce na świecie. Wy rozumiecie doskonale, że Kasisi to nie eventy i jednorazowe zbiórki, to obejmująca wiele lat odpowiedzialność – za to, by nasze dzieciaki codziennie miały co jeść, czym się leczyć, bawić, na czym uczyć, gdzie spać. By Siostry nie musiały martwić się o to, za co, ale skupić się na tym, czego nie kupi się już za żadne pieniądze – dawaniu miłości i wychowywaniu naszych dzieci.
Dziś Was bardzo prosimy, byście dalej nam pomagali utrzymywać ten najlepszy na świecie kantor, gdzie codziennie zło zamieniane jest w dobro najczystszej postaci. Opowiadajcie o Kasisi, udostępniajcie nasze posty, a kto może niech regularnie zagląda do naszej
Spiżarni, Rozpieszczalnika czy Oddziału Ratunkowego. Tu każdy talerz z posiłkiem, książka, czy witaminy to dla naszych dzieci paliwo do lotu ku nowej, dobrej przyszłości.