Pod koniec maja do Kasisi trafiło kilkudniowe maleństwo. Wcześniak. Śliczna dziewczynka, której daliśmy na imię Melody.
Pewnie jej historia potoczyłaby się zupełnie inaczej, gdyby nie to, że jej mama zaraz po cesarskim cięciu, bez oznak życia, trafiła na OIOM.
Gdy przywieziono do nas maleństwo, myśleliśmy, że to tylko na kilka dni – a w najgorszym wypadku – tygodni. Czekaliśmy, aż jej mama się wybudzi i przyjedzie, żeby zabrać córkę do domu.
Dziś już wiemy, że tak się nie stanie. Kobieta zmarła. Nie dane jej było przywitać na świecie swojego dziecka, przytulić i powiedzieć jak bardzo czekała i jak bardzo się cieszy, że w końcu mogą się zobaczyć.
Dziś mamy ważne zadanie. Musimy pokazać Melody, że nie została sama, że my się nią zaopiekujemy, że będziemy ją kochać. Że będzie mogła góry przenosić, bo ma wokół siebie dobrych ludzi. I mówię tu o Was.
Pod koniec pisania tego posta zorientowałam się, że Melody urodziła się 19 maja, czyli wtedy, kiedy ja. Gdy ja zdmuchiwałam świeczki na torcie (było ich już całkiem sporo), na drugim końcu świata rodziło się dziecko. Postanowiłam więc zostać jej pierwszym rodzicem adopcyjnym i zaprosić Was, żebyście razem ze mną
podjęli się opieki nad dziewczynką i zadbali o to, by niczego jej nie brakowało.
Pozdrawiam Was serdecznie Agnieszka