Cecylia to bez dwóch zdań nasza dzisiejsza bohaterka. Od kołyski wychowywała się w Kasisi. W końcu po latach nadszedł czas, by wyruszyć z domu na dłużej i do tego tak daleko, jak nigdy dotąd.
Mijają pokolenia. Kasisi opuszczają kolejne generacje młodych ludzi, dla których to miejsce stało się domem, dając im korzenie i skrzydła. Na pierwszym zdjęciu w naszym fundacyjnym archiwum Cecylia ma niecałe 5 lat. Przyszła pora, by i ona wyfrunęła z domowego gniazda.
Nastolatka zaczyna właśnie naukę w bardzo dobrej szkole, oddalonej od Kasisi o kilkaset kilometrów. Bardzo bała się wyjazdu. Rozumiemy. Z Kasisi mało kto chętnie wyjeżdżać i sami dużo o tym wiemy.
Dla Cecylii to będzie pierwsza tak długa rozłąka z domem, braćmi i siostrami. Siostra Mariola trochę obawiała się, jak Cecylia to przeżyje, ale ze szkoły już zaczęły nadchodzić wiadomości, że świetnie sobie radzi. Z pewnością nie każe nam długo czekać na pierwsze sukcesy.
Duma rozpiera dziś z pewnością nie tylko nas! Rodzice adopcyjni – tak rosną Wasze pociechy! Co miesiąc wyciągacie w ich kierunku rękę i dajecie serce. Czasem ratujecie, częściej towarzyszycie w spokojnym rozwoju, roztaczając przed młodymi mnóstwo nowych możliwości. Dziękujemy, że jesteście!
P.S. Jak pisaliśmy Cecylia w nowym miejscu ma się dobrze i może się okazać, że z całego wyjazdu do szkoły najgorszym wspomnieniem pozostanie droga do nowego miejsca, która po obfitych deszczach dla niektórych środków transportu była przeszkodą nie do pokonania.
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.