Zanim podejmie tę decyzję, matka Jamesa po raz ostatni odwraca wzrok w kierunku drzwi szpitala. To jest pożegnanie, którego pustka jest nie do opisania. Już nigdy nie przytuli dziecka, które nosiła pod sercem przez dziewięć miesięcy.
Czuje, że cały świat ma jej za złe. Czuje, że będzie osądzana jak uciekinierka. Do końca życia będzie nosiła w sobie ciężar tej decyzji – jedynej, jaką mogła wtedy podjąć. Bo James nie ma przy niej najmniejszych szans na dobre przeżycie dzieciństwa. W naszych oczach w tej decyzji jest dużo heroizmu.
W Zambii regularne badania prenatalne istnieją tylko na papierze, dlatego wiele kobiet nie może przygotować się do złych wieści. Mama Jamesa o mózgowym porażeniu dziecięcym dowiedziała się dopiero po porodzie. Miała tak niewiele. Gdyby mogła, oddałaby mu cały świat, ale odchodząc, podarowała mu szansę zobaczenia choć jego kawałka.
James trafił do nas, mając niecałe dwa miesiące. To czas, kiedy dziecko powinno podnosić główkę, ale maluch nie radził sobie z tym zadaniem. Z każdym tygodniem na jaw wychodziły kolejne problemy – wydawałoby się, że nie do pokonania. Siostry wiedziały, że cuda się zdarzają, choć trzeba im trochę pomóc, dlatego od razu zorganizowały rehabilitację. Piszemy „trochę“, ale wysiłek był tytaniczny – cierpliwie, dzień po dniu, James uczył się lepszego kontaktu z własnym ciałem.
I wydawałoby się, że postępy są tylko marginalne, aż przyszedł dzień – pół roku temu – kiedy James podniósł głowę. Jego ciekawskie oczy zlustrowały otoczenie, i zanim się obejrzeliśmy – zaczął siadać. Najpierw ze wsparciem siostry rehabilitantki, a wczoraj samodzielnie! Wszystkie przekazane przez Was godziny rehabilitacji, wszystkie adopcje, całe to wsparcie osiągnęło punkt kulminacyjny, w którym możemy napisać – James ma szansę chodzić.
Gdyby tylko jego mama mogła dziś zobaczyć, jak osiąga kolejne kamienie milowe!
Gdy zastanawiacie się, czy Wasze wsparcie ma sens, popatrzcie na tego wspaniałego, uśmiechniętego chłopca, który od dwóch lat codziennie walczy i jest już coraz bliżej mety. Do niej przybliżają go dni rehabilitacji, którą możemy zorganizować wyłącznie dzięki Wam.
Wiemy, że James ma szansę przebiec setki kilometrów po kasiskim placu zabaw, razem z innymi dzieciakami. Aby tak się stało, maluch potrzebuje Waszego wsparcia. Czy podacie mu swoją dłoń w tej walce?
Anastasia miała zaledwie kilka miesięcy, kiedy trafiła do Kasisi – skrajnie niedożywiona i bez sił, by walczyć o życie. Dziś rośnie, śmieje się i nadrabia stracony czas. Gift, maleńki chłopiec z bijącym niespokojnie sercem, znalazł tu dom i opiekę medyczną, która uratowała mu życie. Felix i Moses, żyjąc z anemią sierpowatą, mogą się bawić i uczyć bez strachu – dzięki regularnym badaniom i szybkim reakcjom lekarzy.
Wspólnym mianownikiem ich historii jest laboratorium – miejsce, w którym zapadają decyzje ratujące życie. To tam badamy próbki, szukamy przyczyn gorączki, sprawdzamy skuteczność leczenia.
Dziś chcemy, by to serce Kasisi biło jeszcze mocniej. Planujemy rozbudować laboratorium i wyposażyć je w nowoczesny sprzęt, by diagnozy były szybsze, dokładniejsze i stawiane tu, na miejscu. To szansa, że decyzja o leczeniu zapadnie w godzinę, a nie w kilka dni.
Dzieci w Kasisi codziennie powierzają nam swoje zdrowie i życie. Pomóż im odzyskać dzieciństwo bez strachu – wesprzyj budowę laboratorium, które ratuje życie.