Trafił do Kasisi po śmierci mamy. Jego zdrowie jest poważnie zagrożone, ponieważ cierpi na padaczkę, co wymaga od niego regularnego przyjmowania leków. Ponadto potrzebuje ciągłej fizjoterapii z powodu zniekształconej stopy. Lekarze, pełni nadziei, rekomendują dalsze diagnozy, które mogą pomóc w określeniu najbardziej odpowiedniej ścieżki rozwoju i terapii dla niego. Choć nikt go nie odwiedza, wujek utrzymuje z nim kontakt telefoniczny, co daje mu poczucie wsparcia i troski. Na początku był bardzo nieufny i wycofany, co jest zrozumiałe w obliczu trudnych doświadczeń, przez które przeszedł. Jednak z czasem, dzięki opiece i wsparciu, stał się otwartym, kontaktowym i radosnym dzieckiem, które z entuzjazmem podchodzi do codziennych wyzwań.
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.