Tę kruszynkę przedstawiliśmy Wam w zeszłym tygodniu. Zaraz po przyjeździe do Domu, zajrzeliśmy do Marka, by się poznać. Ależ nas ucieszył widok maluszka, który już w poczuciu pełnego bezpieczeństwa spokojnie popijał wieczorne mleko.
Mark jest z nami od pierwszych dni życia – to trochę tak jakby się u nas urodził!
Te pierwsze dwa tygodnie na świecie na pewno nie były dla niego takie, jakie powinny być dla każdego nowonarodzonego dziecka. Jego młodziutka mama, potwornie skrzywdzona, w tej chwili musi spróbować pozbierać siebie z drobnych kawałków, na które brutalnie rozbili ją źli ludzie. Przynosząc Marka do nas, zrobiła najlepszą rzecz.
Dziś szepnęliśmy maleństwu do uszka, jak bardzo na niego czekaliśmy! I że od teraz ma tylko dwa zdania: pić mleko, by jak najszybciej dołączyć do niemogących już doczekać się go na placu zabaw dzieci i… pozwolić się kochać.
A jeśli kiedyś jego mama będzie w stanie znów go spotkać – przywitamy ją tak, jak wtedy, gdy zjawiła się w progu Kasisi z maleństwem: z szacunkiem, miłością i zapewnieniem, że zrobimy wszystko, co możemy (i czego nie możemy – też!), by jej syn, czuł się najszczęśliwszym Markiem na świecie…
A DZIŚ może
pomożemy Mareczkowi sprostać postawionym zadaniom i przywitamy go potężną dawką mleka dla noworodków, taką co to w mig stawia na nogi? A gdybyśmy tak jeszcze pokazali mu, jaka armia otwartych serc, czeka na niego, to chłopak nie miałby już wyjścia, jak tylko dać się pokochać!!!