– 3 tygodnie w Kasisi minęły tak szybko. Ciągle nie mogę się nadziwić, jak wiele zmieniło się w domu od mojej ostatniej wizyty dwa lata temu – pisze do nas James, wychowanek Kasisi i student medycyny w Polsce, który przez ostatnie tygodnie był na wakacjach w Zambii. – Tyle remontów, ulepszeń i nowych możliwości dla dzieci! Gdziekolwiek się udałem, na każdym rogu tyle szczęśliwych, pozbawionych troski twarzy. Moim ulubionym miejscem, gdzie spędzałem najwięcej czasu, było oczywiście małe ambulatorium. Tutaj miałem największe poczucie spełnienia, wiedząc, że teraz ja mogłem choć trochę pomagać i dawać siebie dla Domu.
Tak się cieszę, widząc, jak Kasisi rozkwita, bo wiem, jak wielką szansą jest dla moich młodszych braci i sióstr. To ono mnie ukształtowało, pokazało co jest najważniejsze w życiu, tutaj też zdobyłem odwagę, by podążać za swoimi marzeniami. Czas spędzony w Domu nigdy nie jest wystarczający, ale te 3 tygodnie dały mi więcej energii niż mogłem sobie wyobrazić. Wyjeżdżam, by kontynuować moją podróż edukacyjną, z olbrzymią dumą, że to właśnie Kasisi jest moim domem – pisze James, czekając na samolot powrotny do Polski.
Dzięki wsparciu Fundacji chcemy nie tylko nakarmić nasze dzieciaki, zapewnić im leczenie i dach nad głową, ale otworzyć ich umysły i oczy, ośmielić do marzeń! Udowodnić, że nie są gorsze od innych tylko dlatego, że życie zaprowadziło ich do sierocińca! Dzięki wsparciu Fundacji spełniamy marzenia naszych podopiecznych również w zakresie edukacji. Wszystkim finansujemy naukę, która w Zambii jest odpłatna. Z Waszą pomocą możemy ich przyszłość planować bez ograniczeń, wysyłając ich do najlepszych szkół w kraju i za granicą.
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.