W tym roku cel miałyśmy ambitny – przewieźć prawie 100 kilogramów Waszych listów, prezentów i łańcuchów papierowych. Wśród nich było sporo nowych, fajnych rzeczy dla dzieci, a jak się okazuje – można mieć przez to kłopoty.
Uznałyśmy, że będzie co ma być – i tak przeleciałyśmy przez 3 lotniska, ciesząc się, że skoro nikt nas nie zatrzymał do tej pory, to kontrolę przeszłyśmy bez problemów.
Pan sprawdzający bagaże spojrzał podejrzliwie na skaner, poprosił nas na kontrolę pierwszej walizki, a my zbladłyśmy na myśl, że być może nam te rzeczy dla dzieciaków zabiorą.
Nie wiedziałyśmy, jaką strategię obrać – Aga głosowała na sprawdzone „I don’t speak English”, ja w myślach układałam sobie całą dyskusję i uzbroiłam się w plakietkę „pomoc humanitarna”.
Co ukazało się oczom celnika po otworzeniu walizki?
Coś, co sprawiło, że szczerze się roześmiał, rzucił tylko „nice stuff” i życzył nam miłego pobytu – lalkę z podobizną siostry Marioli, która okazała się być przepustką przez lotnisko w Lusace. Sami widzicie, z siostrą nie warto zadzierać, ponieważ zna tu wszystkich.
Co do lalek jeszcze – przechadzałyśmy się po przedszkolu i zauważyłyśmy, że niektóre lalki powinny przejść na zasłużoną emeryturę. Może chcecie zrobić dzieciakom prezent na Mikołajki i podarować kilka nowych lalek albo samochodzików? Jeśli tak,
zajrzyjcie do Rozpieszczalnika!
WAŻNE: na pewno nie wszyscy wiecie, że codziennie wrzucamy po kilkanaście relacji. Jeśli chcecie być na bieżąco, koniecznie klikajcie nasze podświetlone niebieskim kółeczkiem logo – oznacza to, że pojawiły się nowe materiały!
Ślemy Wam gorące, 30-stopniowe pozdrowienia!