Mama chłopca od początku starała się być przy nim i zapewnić mu to, co najważniejsze – miłość, opiekę i bezpieczeństwo. Choć sama zmagała się chorobą, przez pierwsze miesiące dzielnie walczyła, by wychować Edwarda samodzielnie. Nie miała wsparcia ze strony ojca dziecka – nie jest on znany, a najbliższa rodzina, z różnych powodów, nie była w stanie jej pomóc. Kobieta była coraz bardziej wyczerpana – fizycznie i psychicznie – aż w końcu sama przyznała, że nie daje już rady.
To była niezwykle trudna decyzja, ale podjęta z miłości – szukając dla swojego synka szansy na godne życie, postanowiła powierzyć go naszej opiece. I tak Edward trafił do Kasisi.
Jego mama wciąż walczy o zdrowie. Nie wiemy, co przyniesie przyszłość, ale wiemy, że Edward jest teraz otoczony troską i miłością. I zostanie z nami tak długo, jak będzie tego potrzebował.
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.