Chłopiec trafił do Kasisi tuż przed Świętami Bożego Narodzenia. Mając niecałe dwa miesiące.
Mama Jamesa zostawiła go w szpitalu. Poprosiła kogoś, by popilnował na chwilę chłopca, bo ona musi wejść na oddział i odwiedzić swoich bliskich chorych. Nigdy po chłopca nie wróciła. Zostawiła jedynie kartkę z danymi dziecka. Nikt go nie szuka, nikt go do tej pory nie odwiedził.
Idziemy w tym roku na rekord! Nasze wysłanniczki już zakładają kuchenne fartuszki, by wesprzeć kasiską kuchnię w smażeniu tony pączków dla dzieciaków. Ich zmagania możecie obserwować na żywo w naszych mediach społecznościowych, ale potrzebują Waszych rąk do pomocy. Składniki na pączki dla ponad 200 dzieci, sióstr i mamies same się nie kupią!