Mama Mosesa od dłuższego czasu żyła na ulicy – bez dachu nad głową, bez stałej opieki medycznej, bez możliwości zapewnienia sobie ani dziecku bezpieczeństwa. Kiedy stan jej zdrowia gwałtownie się pogorszył, została przewieziona do szpitala. Tam rozpoczęła leczenie, które w tej chwili jest dla niej jedyną szansą na powrót do zdrowia.
W tym czasie opieka nad Mosesem spadła na nas. Z wielką czułością i troską przyjęliśmy go pod swój dach. Choć jego życie dopiero się zaczyna, już doświadczył wiele – ale teraz jest bezpieczny. Ma swoje łóżeczko, pełny brzuszek, suche pieluszki i ramiona, które codziennie go przytulają. Każdego dnia uczymy się go na nowo – jego potrzeb, jego uśmiechu, jego małych rytuałów.
Nie wiemy, jak dalej potoczy się historia Mosesa i jego mamy. Być może pewnego dnia uda jej się stanąć na nogi i wrócić po swojego synka. A może to my będziemy jego domem na dłużej. Cokolwiek się wydarzy, Moses już teraz ma to, czego każde dziecko potrzebuje najbardziej – miłość, opiekę i poczucie bezpieczeństwa.
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.