Dziewczynkę przywiozła do nas jej mama, która razem ze swoją córką przebywała u sióstr od Matki Teresy. Z pewnych względów musiały opuścić placówkę. Kobieta, choć bardzo chce, nie jest w stanie sama zając się swoim dzieckiem. Choruje na cukrzycę, nie widzi na jedno oko, na drugie w niewielkim stopniu. Trudno było podjąć jej decyzję o oddaniu córki. Jednak gdy dowiedziała się o Kasisi, sama przywiozła do nas Dorothy, mówiąc, że chce, by jej dziecko wychowywało się w takim właśnie DOMU.
Metalowe łóżeczka, wysłużone już do granic możliwości materace – utuliły w nocy już całe pokolenia Kasisjan, ale teraz błagają o wymianę.
Marzymy, by sypialnie bejbików zaczęły przypominać prawdziwie domowe, bezpieczne otoczenie, które kojarzy się z ciepłem – czy pomożecie nam w realizacji tego marzenia?